2,5-letni Staś był najmłodszym i zarazem ostatnim zawodnikiem, który pokonał 400 metrów podczas VI Dąbrowskiej Sztafety 12-godzinnej.
Staś biegł dziś wraz z tatą, Maciejem Sulikiem. Po stu metrach ujrzał piach na boisku do siatkówki plażowej i to odciągnęło nieco jego uwagę. Później zmęczył się odrobinę i ojciec musiał wziąć go na ręce. Ostatecznie panowie razem przebiegli linię mety, a najmłodszy biegacz oprócz pamiątkowego dyplomu dostał też czekoladę.
- Najważniejsze, że się udało - cieszył się Maciej Sulik.
- Impreza tradycyjnie odbywa się w pierwszy czwartek września. Proponujemy naszej społeczności gminnej udział w 12-godzinnej sztafecie, która trwa od 7 rano do 7 wieczorem. Każdy z mieszkańców może sprawdzić swój organizm przebiegając 400 metrów i przekazując pałeczkę sztafetową swojemu następcy - powiedział nam Tadeusz Ciszkowski, burmistrz Dąbrowy Białostockiej, jeden z pomysłodawców przedsięwzięcia.
Dziś w sztafecie wzięło udział 422 biegaczy.
- Jest wśród nich kilkanaście osób, które od początku biorą udział w tym naszym wspólnym bieganiu. To cieszy, że jest też taka grupa osób, która sama tu przychodzi. Mało tego - ma pretensje, jeżeli kolejka jest tak długa, iż muszą stać na jej końcu - stwierdził Tadeusz Ciszkowski.
- To naprawdę fajna impreza. Najbardziej zapadła mi w pamięć pierwsza edycja sztafety. Wtedy biliśmy rekord Guinessa. To jest dobrze zorganizowana rzecz. Było dziś wielu chętnych do wzięcia udziału w tym biegu - podsumował Dariusz Kochmański, który co roku stawia się na stadion w Dąbrowie.
(is)
Czytaj też:
423 biegaczy w 12 godzin [FOTO]
Sztafeta 12-godzinna w Dąbrowie Białostockiej: