Paweł Wierzbicki, wicemistrz świata w boksie młodzieżowym opowiada o początkach swojej kariery, o finałowej walce z Rosjaninem i... o swoim przywiązaniu do Sokółki. W tym tygodniu wybitni sportowcy z UKS Boxing zostali wyróżnieni przez burmistrza Sokółki.
Czy podczas Mistrzostw Świata docierało do ciebie, że z każdą walką osiągasz coraz więcej?
Paweł Wierzbicki: Po pierwszej walce dotarło do mnie, że to turniej wielkiej rangi. Z dnia na dzień miałem więcej sił, coraz lepiej mi się walczyło. Na początku pierwszej walki wyszedłem spięty, nic mi nie wychodziło, walczyłem o przetrwanie. Później z każdym dniem czułem się lepiej. Słuchałem trenera Tomka (Potapczyka - red.). Trener dobrze mi podpowiadał, korzystałem z tego. Drugą walkę stoczyłem z Chorwatem, trzecią - z Anglikiem. To była chyba moja najlepsza walka w karierze. Wyszedłem luźno, zadawałem sporo ciosów. W pierwszej rundzie było już 5:2. Pod koniec trzeciej rundy zupełnie nie czułem zmęczenia, tak jak to zazwyczaj bywa. Wiedziałem już, że przyjechałem tam po najcenniejszy krążek. Ta siła pchała mnie do finału. Wierzyłem, że będzie coraz lepiej. Jednak nie wyszło. Podczas finałowego pojedynku nie byłem spięty, czułem się rozluźniony, ale chyba... zadziałała trochę presja zawodów. Myślałem o medalu, a nie o walce.
Co zrobiłbyś inaczej, gdybyś miał możliwość stoczenia tej walki jeszcze raz?
Inaczej pracowałbym na nogach. Stosowałbym więcej uników, zadawał więcej ciosów, poszedłbym bardziej do przodu. Rosjanin stoczył wszystkie pojedynki cały czas idąc do przodu, był przyzwyczajony do zawodników, którzy uciekali od niego. Trener mówił, że ten zawodnik nie wie jak się zachować na odejściu, gubi się strasznie.
Czujesz niedosyt?
Pewnie. Chciałbym zdobyć złoty krążek, ale jestem przecież zadowolony z tego srebrnego medalu. Udało się... Nie, no dużo ćwiczyłem na ten sukces. Trener zresztą też. Wydał własne pieniądze na ten wyjazd, nie było żadnych zwrotów z PZB (Polski Związek Bokserski - red.), tak jakby związek nie był zainteresowany tym, że mój trener klubowy pojechał do Armenii. Chciałem udowodnić, że nasz klub stać na to, że trener zasługuje na to, żeby się o nim mówiło. Wiele siły dało mi to, że trener klubowy był ze mną na imprezie takiej rangi. Że miałem z kim porozmawiać, zwierzyć się. Ja jestem z trenerem jak z przyjacielem. Dużo rozmawiamy. Staram się to odwzajemnić sukcesami.
Jaki był odbiór twojego sukcesu wśród znajomych, przyjaciół?
Zainteresowanie było duże. Utrzymywałem też kontakt z rodziną i moją dziewczyną. Od nich otrzymywałem wiadomości, że wiele osób się tym interesuje.
W co teraz mierzysz?
Postanowiliśmy z trenerem, żeby podejść na spokojnie do seniorów, żeby przyzwyczaić się do kategorii wiekowej i wagowej, żeby nie było żadnych kontuzji, żeby przyjrzeć się temu, jak wygląda to z bliska. A co planujemy? Mistrzostwa Europy Seniorów, które odbędą się w Mińsku. Przygotowuję się też do Igrzysk Olimpijskich - jak się uda oczywiście.
Myślisz o zawodowstwie?
To wszystko zależy od tego, jak będzie układała się współpraca z kadrą, z trenerem kadry. Myślę, że więcej mógłby powiedzieć na ten temat mój trener klubowy. Rozmawiamy. Na razie moim celem jest zdobycie tytułów na imprezach amatorskich, nie zawodowych.
Boks będzie twoim sposobem na życie?
Nie mogę z całą pewnością odpowiedzieć na to pytanie. Są kontuzje, są różne wypadki, które mogą zaważyć na karierze. Sposób na życie... Niektórzy zarabiają na boksie. Z boksu amatorskiego ciężko wyżyć. Plan B na pewno by się przydał.
Plan B?
Jeśli nie wyjdzie w tej dyscyplinie sportu, to trzeba mieć przecież jakieś zabezpieczenie. Z roku na rok jest się coraz starszym. Na razie nie zastanawiałem się nad tym, jak to będzie w przyszłości.
Czy podczas swojej kariery miałeś moment, kiedy chciałeś powiedzieć: "To nie dla mnie, koniec"?
Nie. Nie miałem zawahania. Myślę, że boks naprawdę dużo mi dał. Inaczej postępuję, inaczej myślę.
Jak postrzegają cię rówieśnicy?
Jak normalnego człowieka. Ja się nie zmieniam. Staram się być taki, jakim byłem do tej pory.
Jakie są twoje marzenia?
Igrzyska Olimpijskie na pewno. Moim marzeniem było to, żeby w ogóle wystartować w Mistrzostwach Świata. A że się udało zdobyć srebrny medal... Na pewno apetyt rośnie w miarę osiąganych sukcesów.
Czy widzisz sobie za lat pięć, w miejscu, w którym jest teraz chociażby Tomasz Adamek?
Nie myślę o tym, że mógłbym wyjechać z Sokółki, chciałbym tu być jak najdłużej. Chciałbym, żeby grupa zawodowa powstała właśnie tutaj. Trener Tomek zasługuje na to. On wkłada w swoją pracę całe serce. Dzięki niemu zdobyłem wicemistrzostwo świata. Chciałbym, żeby do końca został moim trenerem, nie chciałbym się stąd ruszać.
Nie patrzysz na Sokółkę jak na prowincję? Cenisz to miasto?
Tak, mnie się ono bardzo podoba. Byłem w wielu miejscach. Ale nie widzę siebie gdzie indziej.
Kiedy boks pojawił się w twoim życiu?
Byłem troszkę agresywny w szkole. Moja wychowawczyni, pani Beata Ejsmont zapytała trenera, czy mógłbym przyjść na zajęcia. Pamiętam, że pytałem o to rodziców, że rozmawialiśmy z wychowawczynią. Na pierwszy trening przyszedłem ze swoim kolegą. Były sparingi. Biliśmy się w rękawicach. Fajne było to, że mogę przyjść, wyżyć się, poznać wielu ludzi. Powoli to się układało. Udało się, bardzo się udało.
Ile to czasu?
Cztery i pół roku. Mam już na koncie prawie 80 walk.
Masz tu przyjaciół?
Tak.
Jak spędzasz wolny czas?
Jak każdy normalny młody człowiek. Mogę wyjść z kolegami. Wszystko się układa, jest fajnie. Oby tak dalej. Przy okazji chciałem podziękować trenerowi Tomkowi, w stu procentach zasługuje na ten sukces, wszystko osiągnąłem dzięki niemu, pani Beacie Ejsmont, mojej wychowawczyni, rodzicom, dziewczynie, przyjaciołom i kibicom. To dzięki nim osiągnąłem to wszystko. Myślę, że nie zawiodłem ich, że będą nadal wierzyć we mnie i trzymać za mnie kciuki.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Piotr Biziuk
Paweł Wierzbicki i trener Tomasz Potapczyk:
Półfinałowa Walka Pawła Wierzbickiego na Mistrzostwach Świata:
* * *
W minionym tygodniu burmistrz Sokółki wręczył nagrody wybitnym pięściarzom z klubu UKS Boxing Sokółka, którzy osiągnęli sukcesy w zawodach rozegranych w ostatnich tygodniach. Sportowcy ci to: Patrycja Woronowicz (81 kg) - wicemistrzyni Młodzieżowych Mistrzostw Europy (Władysławowo), Natalia Stasiewicz (+81 kg) - zdobywczyni brązowego medalu Młodzieżowych Mistrzostw Europy (Władysławowo) oraz Paweł Wierzbicki (91 kg) - wicemistrz Młodzieżowych Mistrzostw Świata (Erywań, Armenia). Wyróżniony także został szkoleniowiec pięściarzy Tomasz Potapczyk.
Zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Urzędu Miejskiego w Sokółce:
opr. (is)