Już mam zarezerwowane terminy wizyt - mówi Ewa Jarosz-Kondrat, sokólska dentystka o swoich klientach, którzy z okazji świat przyjeżdżają do Polski głównie z Wielkiej Brytanii. Emigranci, teraz poddani Elżbiety II, dają zarobić wielu lokalnym firmom.
- Jeszcze nie dojechali, jest za wcześnie. Z reguły ci, którzy wyemigrowali i przyjeżdżają do Sokółki na święta, robią sobie dłuższy urlop i zostają w Polsce do nowego roku - stwierdza Jarosław Stasiulewicz z zakładu fotograficznego Fuji-Foto w Sokółce. - Zazwyczaj po Bożym Narodzeniu mamy spory ruch. Wtedy robimy odbitki zdjęć z Anglii, ale też tych wykonanych rodzinami w Polsce na pamiątkę.
- Najczęściej wymieniają plomby, usuwają kamień, robią przegląd. Są to z reguły szybkie, nieskomplikowane zabiegi. A ile mam zarezerwowanych wizyt? Podobnie jak w latach poprzednich - dodaje Ewa Jarosz-Kondrat.
- Biorą wszystko, co im mama da: kiełbasy, szynki, grzyby, warzywa, nawet własnoręcznie robione sałatki - śmieje się Danuta Właźniak z Sidry. Jej trzej synowie i córka mieszkają w Manchesterze w Wielkiej Brytanii. - W tym roku, niestety, nikt nie przyjedzie. Ale przez kuriera wysłaliśmy im dwie torby, do których włożyliśmy wędliny, soloną słoninę, szczaw, jabłka i grzyby suszone, mak, słodycze... Nawet znalazły się tam kiszki i maszynka do tarkowania ziemniaków.
Szacuje się, że z Sokółki i powiatu sokólskiego od lat 90-tych do Wielkiej Brytanii wyjechało co najmniej kilka tysięcy, głównie młodych ludzi. Na Wyspach osiedlali się przede wszystkim w Londynie i Manchesterze. Przy okazji świąt i wakacji w Sokółce da się zauważyć wiele samochodów z kierownicą z prawej strony.
(is)