Dziękujemy za to, że orkiestra zawsze była na pierwszym miejscu, za każdą radę, pomoc, czasem słowa krytyki, które zawsze były motywacją do dalszej pracy. Kochany Dyrygencie, byłeś, jesteś i będziesz dla nas wzorem w każdej sytuacji. Dzisiaj Cię żegnamy. Ale wierzymy, że będziesz nad nami czuwał i pilnował, by żaden fałszywy dźwięk nie wydobył się z naszych instrumentów, a spodnie od munduru zawsze były uprasowane w kant - mówili przedstawiciele Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Suchowoli podczas mszy świętej, na której pożegnano Jerzego Zdanewicza.
Dyrygent i wieloletni szef zespołu zmarł w minioną środę w szpitalu, po długiej chorobie. Dziś pożegnała go nie tylko społeczność Suchowoli. Do parafialnego kościoła pw. św. Apostołów Piotr i Pawła przybyły setki osób, które zetknęły się z Jerzym Zdanewiczem. Byli duchowni, strażacy, samorządowcy, przyjaciele, byli muzycy, bliscy i dalsi znajomi. Specjalnie z Białegostoku przyjechała zaprzyjaźniona orkiestra dęta, którą mieszkańcy mogli wielokrotnie oglądać podczas letnich Europarad. Wszyscy podkreślali skromność, pracowitość i dobroć pana Jerzego.
- Mieszkańcy Suchowoli dzielą się na trzy grupy: na tych, którzy grali, grają i będą grali w orkiestrze - stwierdził burmistrz miasta Michał Matyskiel.
Wiele osób, przede wszystkim młodych, żegnało swojego Dyrygenta ze szczerym smutkiem i ze łzami w oczach.
Szef suchowolskiej orkiestry, który kierował nią przez 42 lata, spoczął w grobie rodzinnym na cmentarzu parafialnym w Suchowoli.
(is)
Pożegnanie Jerzego Zdanewicza:
Ostatnia droga Jerzego Zdanewicza: