Sytuacja finansowa jest zła, bardzo zła. Szpital w Dąbrowie w dalszej perspektywie jest do likwidacji - mówił dziś na sesji Rady Miejskiej Tadeusz Gniazdowski, dyrektor SP ZOZ-u w Dąbrowie Białostockiej. Mówił też o fałszowaniu dokumentacji przy zawieraniu obecnego kontaktu.
Strata ZOZ-u za osiem miesięcy 2012 roku wynosi 820 tys. zł, z czego samego szpitala 984 tys. zł. - Jedyną formą dochodową są PeOZet-y. Na ten rok został obcięty kontakt o 1700 tys. zł. Zlikwidowano oddział dziecięcy, ale on się nie mógł obronić. W ciągu całego 2011 roku leczyło się na nim 320 osób. Statystycznie to mniej niż jedno dziecko dziennie na oddziale. Chirurgia dostała z NFZ o 750 tys. zł mniej, oddział wewnętrzny - o milion - stwierdził Tadeusz Gniazdowski. - Szpital w Dąbrowie w dalszej perspektywie czasowej jest do likwidacji. Ale placówka w Sejnach jest do połączenia z Suwałkami, mimo że ma dodatni wynik finansowy. To polityka ogólnokrajowa. Jeżeli starostwo powiatowe (jako organ prowadzący - red.) uzna za zasadne przeorganizowanie ZOZ-u z publicznego na niepubliczny, to ma się to szansę obronić. Pierwsze rozmowy o warunkach kontraktów na 2013 rok odbędą się już we czwartek. Zobaczymy, co nas czeka. Niektóre ZOZ-y zostaną postawione pod ścianą i nie spełnią warunków. Do zbilansowania brak nam miesięcznie 100 tys. zł - dodał.
- Czy mógłby pan nam udzielić więcej informacji na temat restrukturyzacji ZOZ-u? Co z budynkiem po przychodni na ulicy Południowej? - chciał wiedzieć radny Tadeusz Jedliński.
- Co do przekształcenia SP ZOZ-u - mówi o tym nowa ustawa. Jeżeli jest strata, to organ prowadzący może sam ją pokryć, albo zdecydować o przekształceniu ZOZ-u w podmiot prawa handlowego. To nie jest złe rozwiązanie, moglibyśmy wtedy działać w oparciu o inne przepisy. Teraz nie mogę nawet kupić papieru toaletowego w Auchan czy Makro. Obowiązuje mnie prawo o zamówieniach publicznych. Mam zamiar uruchomić dwie apteki: jedną w Dąbrowie i jedną w Suchowoli. Jest z tym masa problemów. Podmiot prawa handlowego może być spółką komunalną, to ułatwia działanie. Dodam, że wykonam każde zalecenie powiatu - stwierdził szef SP ZOZ-u. - W fatalnym stanie technicznym jest przychodnia w Suchowoli i w Nowym Dworze, a na ulicy Południowej - sami wiecie. Ja jestem rocznik 59 i dobrze się trzymam, czego nie można powiedzieć o tej przychodni. Ja nie będę tego budynku ogrzewał w najbliższym sezonie, bo to 60 tys. zł. Musicie wiedzieć, że ZOZ płaci więcej za ogrzewanie niż za lekarstwa - mówił Tadeusz Gniazdowski.
Pytany o to, jak może wyglądać ZOZ w najbliższej przyszłości, odparł: - Wszystko zależy od NFZ. Chirurgia może się nie obronić. Nie ma tam obłożenia, po godzinie 15.30 i w weekendy chirurgia stoi. Jeżeli zostanie zamknięty ten oddział, to rozrośnie się ZOL. Planuję, że będziemy mieć 30 łóżek na oddziale wewnętrznym i 35 na ZOL-u.
- Nie udało nam się obronić oddziału dziecięcego. Sprawy finansowe są ważniejsze od spraw ludzkich. Pan jest ekonomistą, a ja jestem zwykłym człowiekiem. Tutaj społeczeństwo chce, żeby szpital został. Każdy dołoży cząstkę, aby w tym dopomóc. Czy forma cegiełek nie pomogłaby w istnieniu ZOZ-u? A może pomoc od rolników? Każdy mieszkaniec dałby parę złotych - mówił Jerzy Cecha, przewodniczący społecznej rady obrony szpitala.
- Mnie zależy na tym ZOZ-ie tak jak wam. Mieszkam w Dąbrowie, jestem jednym z was. Mam umowę na sześć lat. Jestem zaangażowany w to, co robię. Jest mi potrzebna pomoc, z chęcią przyjmę pellet do Suchowoli i węgiel do Nowego Dworu. Każdą pomoc przyjmę i będę z pokorą wam dziękował - odparł dyrektor szpitala.
- Czym się pan kierował zamykając cztery poradnie w Dąbrowie? - zapytał wiceprzewodniczący Rady Marian Gryżenia.
- To była ucieczka przed ewentualną karą, która mogłaby spotkać ZOZ. Chodzimy na krótkiej smyczy NFZ-u. Dokumentacja dotycząca tych czterech poradni jest nierzetelna, żeby nie powiedzieć sfałszowana. Jeszcze raz podkreślę: dokumentacja była fałszowana. Nie chciałem być złapany, bo musiałbym zapłacić karę. A te są od miliona złotych w górę - odparł Tadeusz Gniazdowski.
- Czy lekarze mają zamiar odchodzić z pracy w Dąbrowie? - chciał wiedzieć przewodniczący Antoni Hrynkiewicz.
- Chodzimy na pasku kadry lekarskiej. 75 procent naszych kosztów, to koszty osobowe. Lekarze mają co prawda duże stawki, ale nie najwyższe w województwie. Dostają u nas 30-35 zł za godzinę, podczas gdy lekarz-stażysta w pogotowiu w Łomży - 50 zł. Poszukiwałem lekarzy i pielęgniarek, ale nie było odzewu. Nie mam rąk do pracy - mówił szef ZOZ-u.
- Może przynajmniej na koniec coś optymistycznego? - zaapelował Antoni Hrynkiewicz.
- Mam fantastycznych ludzi. Jesteście uczciwi, sumienni, uśmiechnięci - stwierdził Tadeusz Gniazdowski.
(is)
Dyrektor dąbrowskiego ZOZ-u o sytuacji szpitala: