Klasy mundurowe Zespołu Szkół w Dąbrowie Białostockiej uczestniczyły dziś w spotkaniu z sierżantem rezerwy Szymonem Mutwickim. Młodzież mogła także obejrzeć wystawę zdjęć jego autorstwa przedstawiającą najmłodszych w kraju ogarniętym wojną pt. „Afganistan – kto je pokocha?”. Inicjatorką wystawy i spotkania z żołnierzem była Eliza Masłowska.
- Dzisiejsze spotkanie wynika z moich zainteresowań i z faktu, że świadomość ludzi dotycząca weteranów wojennych jest bardzo mała, szczególnie weteranów poszkodowanych - mówi Eliza Masłowska. - Jest duża różnica w odbiorze weteranów przez społeczeństwo w Ameryce a w Polsce. Jest zupełnie inna tradycja, kultura i świadomość. Czuję w sobie potrzebę, aby mówić o emocjach i próbować je zrozumieć. Są to historie, które poruszają większość osób. Jest to również wymiar praktyczny, mamy w szkole klasy mundurowe i dla nich jest to niesamowite doświadczenie, wręcz bezcenna lekcja prawdziwej historii. Spotkanie z człowiekiem, który jest prawdziwy. Widać było, że opowieść wzbudziła w młodzieży fascynację i zainteresowanie. Zdanie na ten temat można mieć różne, ale tym ludziom należy okazać szacunek i wsparcie.
Szymon Mutwicki to weteran wojen w Iraku i Afganistanie. Służył w 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Na misję zgłosił się sam jako ochotnik. Był kierowcą, pojechał tam, aby sprawdzić się jako żołnierz i mężczyzna. Najtrudniejsze chwile, które miały znaczący wpływ na jego dalsze życie przeżył podczas działań w Afganistanie. Kolumna, w której jechał wpadła w zasadzkę i została ostrzelana przez talibów. Zginął tam jego kolega, a jemu pozostała trauma związana z tamtymi wydarzeniami. Opowieści o misjach i spotkania z innymi ludźmi są dla niego formą terapii. Podczas misji zrobił ponad osiem tysięcy zdjęć, były one związane z działaniami wojennymi, ale na fotografiach znalazły się też dzieci. Każde zdjęcie wiąże się z jakąś historią i wzbudza emocje.
- Zdjęcia wykonywałem podczas jazdy samochodem, na postojach czy przy udzielaniu pomocy humanitarnej - opowiada Szymon Mutwicki. - Chciałem przekazać, że powinniśmy się cieszyć, że żyjemy w wolnym kraju. Po tych dzieciach widać jak nieszczęśliwy jest tam świat. Dzieci w Afganistanie mają rodziców, ale brakuje im szczęścia – to widać po ich oczach, po ich twarzach. Nasze patrole miały pokazać siłę i to, że staniemy w obronie tej ludności, że dbamy o ich bezpieczeństwo. Podczas postojów, podbiegały do nas dzieci, przytulały się, widać było, że brakuje im ojcowskiej miłości. Ich ojcowie byli bardziej zajęci myśleniem o wojnie.
Halina Raducha