Jedna z firm produkujących sery zwróciła się z wnioskiem o możliwość wyrabiania produktów z mleka pasteryzowanego. Nie zgadzają się z tym producenci sera korycińskiego „swojskiego". Jak twierdzą - prawdziwy wyrób to taki, który został wykonany z mleka niepasteryzowanego.
REKLAMA
Protest zgłosiła grupa certyfikowanych producentów sera korycińskiego, a dotyczy wniosku złożonego przez firmę Zarzeccy, Foodtech Zbigniew Rybak i Serowar Podlaski Aneta Łukaszuk-Łapińska.
„Zmiany zmieniają całkowicie podstawy produkty sera korycińskiego, który z takim trudem przetrwał na naszych terenach od setek lat i sprawia, że z produktu wyjątkowego i wytwarzanego z wielowiekową tradycją stanie się on po prostu kolejnym z wielu produkowanych serów, wprowadzając jedynie w błąd klienta – sugerując kontakt z wyjątkowym i tradycyjnym produktem” - czytamy w proteście.
Zgłaszający zmianę chcą, aby sery korycińskie powstawały z mleka pasteryzowanego z dodatkiem „bliżej nieokreślonych bakterii kwasu mlekowego”. Dotychczas wyroby były produkowane z mleka niepasteryzowanego i bez dodatku bakterii.
„Wobec powyższego produkcja jaką proponuje firma Zarzeccy wywraca całkowicie do góry nogami ideę sera korycińskiego swojskiego, jak i produkcji tradycyjnej żywności jako takiej” - zauważają protestujący. Zwracają też uwagę, że „według wiedzy od co najmniej trzech lat firma produkuje sery z mleka pasteryzowanego, co jest niezgodne ze specyfikacją produktu Ser Koryciński Swojski”.
Skany pisma:
Dlaczego firma Zarzeccy postanowiła postulować o zmiany?
- Najważniejszym powodem złożenia przez grupę producentów, którą powołaliśmy, wniosku z postulowanymi zmianami specyfikacji jest zwiększenie bezpieczeństwa produktu, poprzez wyeliminowanie realnego ryzyka mikrobiologicznego zagrażającego zdrowiu i życiu konsumentów, wynikającego z produkcji sera z mleka surowego i tym samym spełnienie warunków w specyfikacji – informuje przedstawiciel z firmy Zarzeccy.
Chodzi o punkt IV specyfikacji „sera korycińskiego swojskiego”, czyli: „ser koryciński swojski" spełnia kryteria mikrobiologiczne zgodnie z przepisami prawa w tym zakresie”.
- Pragniemy zauważyć, że nasza argumentacja spotkała się z poparciem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które w tym celu zwołało spotkanie rady ds. tradycyjnych i regionalnych nazw produktów rolnych i środków spożywczych, składającej się z ekspertów wyróżniających się wiedzą o sprawach związanych z mikrobiologią oraz produktami regionalnymi i tradycyjnymi, w szczególności w zakresie prawa własności przemysłowej, tradycji i kultury polskiej oraz etnografii. Rada ta zaopiniowała pozytywnie wniosek grupy, wynikiem czego było przekazanie go do Komisji Europejskiej, która to po własnych analizach, zatwierdziła zmiany.
Pragniemy podkreślić, że wniosek został stworzony według obecnej już w Unii Europejskiej praktyki dotyczącej wielu certyfikowanych produktów mleczarskich, m.in. serów. Specyfikacje takie zawierają możliwość produkcji wyrobu zarówno z mleka pasteryzowanego, jak też surowego. Postulowane przez naszą grupę producentów zmiany absolutnie nie wykluczają dotychczasowego sposobu produkcji, czyli produkcji z mleka niepasteryzowanego, a tylko rozszerzają go o możliwość pasteryzacji.
Wielokrotnie kontaktowaliśmy się w tej sprawie z prezesem Zrzeszenia Producentów Sera Korycińskiego Swojskiego, jednak spotkaliśmy się z brakiem zainteresowania. Postanowiliśmy się jednak nie zrażać i działać mając na uwadze przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa produktu i zdrowie konsumentów, nie ingerując jednocześnie w dobro pozostałych producentów sera korycińskiego „Swojskiego” – kontynuuje przedstawiciel.
REKLAMA
O odniesienie się do tej sprawy poprosiliśmy również autorów protestu.
- Producenci sera korycińskiego, ci którzy oryginalnie brali udział, i ich rodziny, w pisaniu specyfikacji sera korycińskiego nie byli poinformowani, bo to już jest druga próba zmiany specyfikacji, przez te podmioty. Nie byli poinformowani, że jest procedowana zmiana. Dowiedzieliśmy się w ostatnim dniu, wtedy też napisaliśmy protest. Część zmian przeszła, nie przeszła pasteryzacja. To jest dla nas najbardziej istotne. W momencie, kiedy to nie przeszło, podmioty wymienione w piśmie znów złożyły wniosek o zmianę specyfikacji sera korycińskiego. Ser koryciński ma zatwierdzoną specyfikację. Owszem, jeśli przynajmniej dwie osoby mają uzasadniony interes, aby to zmienić, to mogą złożyć wniosek. Jeżeli chodzi o te podmioty, które te dokumenty złożyły… Pan Zarzecki osiem lat temu sera nie robił. Firma Zbigniew Rybak do zeszłego roku miała tyle wspólnego z serem korycińskim, że może kiedyś go kupiła. Wszyscy producenci sera korycińskiego legalnie odmówili podpisania takiej zmiany. Dołączyli do tego córkę pana Andrzeja Łukaszuka. To zakrawa o kpinę. Pan Andrzej Łukaszuk był jedną z osób, która chciała zaostrzyć ograniczenia dla sera korycińskiego. My, jako producenci, absolutnie się na to nie zgadzamy. Brak pasteryzacji jest jedyną rzeczą, która wyróżnia ten ser. Jeżeli teraz będzie to z mleka pasteryzowanego, to będzie to jakiś produkt. Ludzie, którzy złożyli ten wniosek, argumentują, że nie zmienia to charakteru sera, co jest też kolejną bzdurą. Wystarczy kupić ser pasteryzowany i niepasteryzowany, to są dwa różne produkty. My, jako producenci, mamy uzasadnione podejrzenia, że pan Zarzecki od kilku lat produkuje sery z mleka pasteryzowanego. Na to wskazuje skład, który podaje na swoich serach. Przepis mówi o tym, że musimy określić na produkcie czy jest on z mleka pasteryzowanego czy nie. Jeżeli jest produkt z mleka niepasteryzowanego, to takiego obowiązku nie ma. Wystarczy napisać „mleko”, „mleko pełne”. Aby tylko nie było „niepasteryzowanego”, wtedy w domyśle jest to produkt z mleka pasteryzowanego. Taki skład ma ser pana Zarzeckiego. Ser koryciński nie jest z mleka pasteryzowanego.
Ser koryciński powinien być z mleka niepasteryzowanego, jest to objęte ochroną unijną, jest specyfikacja tego produktu. Jest znana, jasna. Jeżeli produkuje się ser nie takiej specyfikacji, jaka jest prawidłowa, a nazywa się go serem korycińskim… to coś jest nie tak.
Służby były alarmowane przez nas, jako producentów, że taki nielegalny proceder może mieć miejsce, jednak one nic nie wykryły. W tym momencie wprowadzenie pasteryzacji służy tylko dla jednego podmiotu, nie służy dla producentów sera korycińskiego. Od ponad 20 lat walczymy o to, aby ten produkt był wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, promował powiat, gminę. Tymczasem zmiana tego produktu doprowadzi do tego, że będzie to kolejny produkt mleczarski, który będzie ot tak robiony. Otwiera drogę dla dużych zakładów, które będą mogły to przejąć. Nie mamy pretensji. Niech ten człowiek się rozwija, produkują sery jakieś, ale niech nie kradną naszej marki, którą produkowaliśmy przez lata. Doszło do tego, że serowarzy nie mają zbytu. Nie mają na ropę, chów, działalność. Oni sprytnie piszą o tym, że można produkować sery z mleka pasteryzowanego i niepasteryzowanego. Natomiast doskonale wiemy, że kontrolerzy sanitarni momentalnie wezmą próbkę serów i wyjdzie na to, że nie mieścimy się w widełkach. Wyjdą bakterie i będzie decyzja – zamykacie się albo przerzucacie się na mleko pasteryzowane. One są bezpieczniejsze dla służb sanitarnych. Jak będzie legalna pasteryzacja sera korycińskiego, to koniec końców wszyscy się pozamykamy. Nie stać nas na to, aby budować mleczarnie. Nie chodzi tylko o dodatkowe koszta, a o to, że całą ideą produktów tradycyjnych jest to, żeby były takie jak kiedyś. Chodzi o to, żeby można było zjeść produkt taki, jak 200 lat temu. A nie o to, żebyśmy mieli produkt, który wprowadzi w błąd klienta, a będzie to produkt przemysłowy – mówi przedstawiciel producentów sera korycińskiego.
REKLAMA
W sprawę zaangażowało się również Ministerstwo Rolnictwa. Okazuje się, że 27 listopada do resortu wpłynął protest w związku z publikacją wniosku o zatwierdzenie zmiany specyfikacji sera korycińskiego „swojskiego”. Jest on zarejestrowany jako chronione oznaczenie geograficzne.
- Wnioskodawcy wystąpili o zatwierdzenie istotnej zmiany w specyfikacji sera korycińskiego swojskiego polegającej na wprowadzeniu możliwości jego wytwarzania również z mleka pasteryzowanego, przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowego sposobu produkcji z mleka surowego. Wprowadzenie takiej zmiany nie będzie miało wpływu na specyfikę produktu oraz nie narusza jego związku z regionem. Sery będą nadal wytwarzane w tym samym regionie korycińskim, metoda produkcji nie ulegnie w związku z tym istotnej zmianie, poza możliwością zastosowania niskiej pasteryzacji mleka oraz dodaniem zakwasu zawierającego kultury bakterii fermentacji mlekowej pochodzących z mleka pozyskanego z regionu opisanego w specyfikacji.
Na poziomie krajowym złożenie wniosku oraz postępowanie w sprawie jego oceny odbyło się zgodnie z artykułami. W przewidzianym ustawą terminie 30 dni nie wpłynęło żadne zastrzeżenie do treści wniosku, które może złożyć osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna nieposiadająca osobowości prawnej, mająca uzasadniony interes. Po przeprowadzaniu postępowania w sprawie oceny wniosku o zatwierdzenie zmian minister wydał decyzję stwierdzającą spełnianie przez wniosek wymagań określonych w rozporządzeniu, a następnie przekazał niezwłocznie Komisji Europejskiej jednolity dokument – czytamy w informacji przekazanej redakcji przez wydział prasowy ministerstwa.
Komisja Europejska opublikowała wniosek o zatwierdzenie zmiany na poziomie Unii Europejskiej. Jego publikacja uprawnia do zgłoszenia sprzeciwu w sprawie zmian. Mógł być on wniesiony: „do KE przez organy państwa członkowskiego lub państwa trzeciego lub każdą osobę fizyczną lub prawną mającą miejsce zamieszkania lub siedzibę w państwie trzecim” albo „w państwie członkowskim przez każdą osobę fizyczną lub prawną mającą miejsce zamieszkania lub siedzibę w państwie członkowskim innym niż państwo, z którego pochodzi wniosek”.
- Żądanie zawarte w piśmie z 17 listopada dotyczące odrzucenia wniosku o zatwierdzenie zmian w specyfikacji sera korycińskiego swojskiego nie ma podstaw prawnych, gdyż zgłoszenie uzasadnionego sprzeciwu wobec wniosku opublikowanego przez Komisję Europejską nie może być wniesione przez osoby fizyczne lub prawne mające miejsce zamieszkania lub siedzibę w państwie członkowskim, z którego pochodzi wniosek. Zgłaszanie sprzeciwów wobec wniosków przez osoby fizyczne lub prawne mające miejsce zamieszkania lub siedzibę w państwie członkowskim, z którego pochodzi wniosek, odbywa się na etapie krajowym oceny wniosku przed przekazaniem go do Komisji Europejskiej. Procedura ta odbywa się obecnie zgodnie z ustawą o rejestracji i ochronie nazw pochodzenia, oznaczeń geograficznych oraz gwarantowanych tradycyjnych specjalności produktów rolnych i środków spożywczych, win lub napojów spirytusowych oraz o produktach tradycyjnych, a wcześniej odbywała się zgodnie z ustawą obowiązującą w dniu złożenia wniosku – czytamy w mailu od wydziału prasowego.
(orj)