„Wierz w to, że wszystko co się z nami dzieje, włącznie z najmniejszymi rzeczami, dzieje się zgodnie z Opatrznością Bożą. Wtedy bez wahania będziesz pokonywał wszystko, co ciebie doświadcza” (abba Doroteusz). Nigdy nie wolno być przesadnie pewnym siebie, gdyż bardzo szybko przekonamy się o tym, iż wszechmocny Bóg i tak narzuci nam Swoją wolę.
7.30, bezchmurne niebo, 19 stopni, wiatr słaby.
Wtorkowego poranka Bóg wysłuchiwał naszej spowiedzi w cerkwi pw. św. Apostołów Piotra i Pawła, wybudowanej i konsekrowanej w 1574 r. Jest to najstarsza prawosławna świątynia na Hajnowszczyźnie. Podczas nabożeństwa zadziwił nas chór, złożony z idących na Świętą Górę współbraci, którym dyrygował cztiec Daniel Grygiewicz. Chórzyści po raz kolejny ukazali piękno prawosławia poprzez śpiew. Nie był to w żadnym razie koncert, lecz śpiew dyskretny, subtelny, delikatny, tworzący spoiwo pomiędzy nami - wiernymi, a Bogiem.
Śniadanie po Boskiej Liturgii jedliśmy na podwórzu, pod błękitnym, bezchmurnym niebem. Do pokonania mieliśmy 29 km, więc nauczeni doświadczeniem ostatnich dni, postanowiliśmy wyruszyć wcześniej.
- Dziękujemy, że idąc na Świętą Górę Grabarkę gościliście w naszej parafii. Módlcie się za nas, niedostojnych - powiedział na pożegnanie ks. mitrat Leonidas Jankowski, który w Lewkowie Starym jest proboszczem od 41 lat.
- Tegoroczna pielgrzymka z Sokółki na św. Górę Grabarkę ma swoisty charakter. Ofiary, które składają pielgrzymi, przeznaczone są na budowę cerkwi w Augustowie. W Sokółce powstało też nowe dzieło, które nazywa się bractwo cerkiewne św. Spirydona. Jako opiekun duchowy nie tylko tej pielgrzymki, ale również i bractwa, chciałbym na wasze ręce przekazać w pierwszej kolejności Augustowską Ikonę Bogurodzicy, a także akatyst do św. Spirydona z zakładką, dla waszego parafianina Jarosława Suchodoła, który doświadczony został ciężką chorobą. Niech to będzie skromny wkład w leczenie tego młodego człowieka, od nas - sokólskiej pielgrzymki oraz bractwa św. Spirydona. Dziękujemy za nocleg, za dobre słowo, za wszystko, co dobrego od was otrzymaliśmy - powiedział o. Justyn.
Ruszyliśmy w drogę. Pod jednym względem była ona bardzo podobna do wczorajszej. Praktycznie w każdej napotkanej miejscowości czekali na nas mieszkańcy, z poczęstunkiem, owocami, kompotem i wodą. Nie można było odmówić takiej gościnności, więc staraliśmy się choć na chwilę zatrzymać, pomodlić oraz porozmawiać. Siadaliśmy na zasłanych kilimami ławeczkach, pytając o zdrowie i opowiadając o drodze, którą przebyliśmy.
Wydawać by się mogło, iż cały dzisiejszy etap biec będzie asfaltową drogą, jednak mijając Bernacki Most zeszliśmy na żwirówkę, po czym skręciliśmy w leśną drogę, która doprowadzić nas miała do Borysówki, gdzie zaplanowany był obiad.
Czemu udało się zapobiec wczoraj, stało się dziś. Przez moje niedopatrzenie skręciliśmy w złą drogę i musieliśmy zawrócić, nadkładając ponad 2 km, trwoniąc zaoszczędzony czas. Nie bez znaczenia było też zmęczenie pątników, w końcu to już czwarty etap tegorocznej pielgrzymki. Niepokoić zaczęli się też mieszkańcy Borysówki, gdy o ustalonej godzinie nie widzieli krzyża wyłaniającego się z lasu i trawiastą drogą niesionego na główną ulicę wsi. Wszystkich was, moi drodzy, chciałbym przeprosić - prostitie mnie hresznomu.
Choć z prawie godzinnym opóźnieniem, dzięki Bogu dotarliśmy do celu i posiliwszy się, odpoczęliśmy dłuższą chwilę.
Dziękując proboszczowi ks. Janowi Kosowi oraz parafianom, jak to proboszcz określił - Ziemi Borysowskiej za gościnę, ruszyliśmy, kierując się w stronę Jagodnik, raz po raz przystając na chwilę modlitwy ze spotykającymi nas ludźmi.
Kolejnym postojem była miejscowość Nowoberezowo. Po modlitwie w cerkwi odpoczywaliśmy na pięknym trawniku nieopodal plebanii, częstując się przepysznymi drożdżowymi bułeczkami . Był to bardzo potrzebny czas dla regeneracji sił. Okazał się też dobrym dla poszerzenia swojej wiedzy teologicznej oraz rozwikłania nurtujących pytań, gdyż o. Justyn, podobnie jak dzień wcześniej, starał się obrazowo i konkretnie je wyjaśnić w kolejnej rundzie 100 pytań do...
Nieoczekiwanie odwiedził też nas proboszcz sokólskiej parafii o. Włodzimierz. Z racji liczebności naszej pielgrzymki nie udało mu się porozmawiać ze wszystkimi, lecz starał się jak mógł, by dodać nam otuchy i sił na kolejne kilometry. I trzeba przyznać, że mu się udało. Odprowadzając nas na koniec miejscowości obserwował, jak żegnając gościnne Nowoberezowo ruszyliśmy dalej.
W Dubiczach Osocznych mieszkańcy przyozdobili nasz krzyż wstążkami. Były to głównie starsze osoby, poruszające się o lasce, które nie mogą już same przebyć takiej drogi. Całując krzyż prosili, byśmy ich intencje zanieśli na Grabarkę.
Dzięki szybkiemu tempu marszu, do Jagodnik dotarliśmy tylko z półgodzinnym opóźnieniem. To niewątpliwa zasługa pielgrzymów, którzy mimo trudów dnia zmobilizowali się i żwawym krokiem przemierzyli ostatnich kilka kilometrów. Modlitwy przy przydrożnych krzyżach oświetlonych pięknym zachodzącym słońcem były zwieńczeniem tego dnia.
52,41N - 23,27E, Jagodniki, 19.30 - 70 osób kończy czwarty 31-kilometrowy etap tegorocznej pielgrzymki na św. Górę Grabarkę.
Adam Matyszczyk
W drodze na Grabarkę. Dzień czwarty: