Na razie nie widać światełka w tunelu - mówi Zdzisław Sidorowicz, prezes Sokoła Sokółka. Klub ma wciąż długi, a wsparcie od lokalnych biznesmenów, o którym mówiło się jesienią, nie nadeszło.
- Szkoda przede wszystkim kibiców - mówi Sławomir Kopczewski, były trener Sokoła. Klub rozwiązał z nim umowę za porozumieniem stron. - Pierwsza rata należności wobec mnie już wpłynęła. Teraz czekam na kolejne, które zgodnie z porozumieniem mają zostać wypłacone w lutym i marcu. Z tego, co wiem, część zawodników którym Sokół zalega pieniądze, złożyła sprawy do sądu. Klub ich nie wygra - dodaje trener.
- Fakt, mamy straszne długi. Dopiero dotacje ze starostwa i miasta, które obiecano nam wypłacić w marcu mogą trochę uzdrowić sytuację - mówi Zdzisław Sidorowicz. Pytany, czy klub otrzymał wsparcie od prywatnych sponsorów, stwierdził, że "było jakieś spotkanie, ale za bardzo nikt się problemem nie zainteresował".
- O sytuację klubu trzeba pytać osoby, które do niej doprowadziły - stwierdza Sławomir Kopczewski.
Według informacji pojawiających się w mediach, klub z Sokółki ma ponad 200 tys. zł długów. Z drużyny odeszło wielu zawodników, część z nich znalazło się w Dębie Dąbrowa Białostocka. Od nowego sezonu Sokół ma grać w IV lidze.
(is)
Czytaj też:
Sokół Sokółka spada do IV ligi