Miałem węglowym oddychamy, dzieci kaszlą non stop, oczy łzawią. Hałas niesamowity. Ale czy my chcemy Sagę zamknąć? Nie, niech ludzie mają pracę! Jednak niech nam zwrócą za budynki, zostawiliśmy tu całe nasze życie - mowią mieszkańcy Osiedla Buchwałowo. Państwo Płatniccy skierowali przeciwko sokólskiemu Barterowi sprawę do sądu. Wyrok ma zapaść 4 listopada.
Gdy przed Sądem Rejonowym w Białymstoku trwała wczoraj rozprawa, protestowali pracownicy Barteru. Mówili, że obawiają się o swoje miejsca pracy, że firma może wyprowadzić się z Sokółki. - Liczne kontrole różnych instytucji skutecznie paraliżują pracę zakładu w ruchu ciągłym, co może spowodować konieczność likwidacji miejsc pracy - mówił "Gazecie Wspólczesnej" Bernard Cichocki, p.o. prezesa Barteru.
Tymczasem mieszkańcy kilku sąsiadujących z firmą domów mówią, że likwidacja firmy to ostatnia rzecz, która przyszłaby im do głowy. Zależy im na tym, żeby Barter wykupił ich działki, aby mogli postawić sobie domy w innym miejscu.
- Jak w 1983 roku budowaliśmy się tutaj, to było najczystsze miejsce w Sokółce - mówi Teresa Wyszyńska, ktorej posesja sąsiaduje przez ulicę z działką zajmowaną przez Barter. - A teraz? Latem zrobiliśmy grilla, to po pół godzinie mieliśmy kotlety z miałem węglowym i mizerię pokrytą czarnym kurzem.
Sprawę do sądu skierował jej sąsiad, Tadeusz Płatnicki. Domaga się 50 tys. zł zadośćuczynienia oraz 20 tys. zł na pokrycie kosztów remontu domu. - 100 litrów białej farby poszło na remont. W 2007 roku musieliśmy wygłuszać dom. Do dziś to nic nie daje. Żyjemy tu jak na froncie - mówi. Jego ojciec Jan Płatnicki dodaje, że są gotowi sprzedać Barterowi działkę wraz z domem za 600 tys. zł, jednak nikt z firmy nie chce z nimi o tym rozmawiać. - Nastawiają ludzi przeciwko nam. Poszła nawet plotka, że nam szyby w mieszkaniach powybijają. Nam nie chodzi o likwidację Barteru, niech ludzie mają pracę. Najlepiej, żeby doszło do ugody. I sędzia o tym mówił na wczorajszej rozprawie. A jak nie wygramy tej sprawy w Białymstoku, to do Starsburga pójdziemy - dodaje.
Jego żona podchodzi do parapetu i przeciąga po nim ręką. Pokazuje czarną od pyłu węglowego dłoń.
- A bo to wina nasza, że tu siedzimy? A gdzie pójdziemy? - pyta.
- Dom został pobudowany w 1964 roku, a wcześniej tu było siedlisko - mówi Jan Platnicki. - Tymczasem Saga zaczęla działalność w 1996 roku. Chcieli robić wtedy Barter, niech by wysiedlili mieszkańców - dodaje.
Barter to jeden z większych pracodawców w Sokółce. Zatrudnia pracowników terminalu przeładunkowego, ale też wielu kierowców przewożących gaz. Likwidacja firmy byłaby dla wielu rodzin z Sokółki i okolicznych miejscowości tragedią.
Dziś próbowaliśmy skontaktować się z prezesem Barteru, był on jednak nieuchwytny. Przesłaliśmy do firmy pytania mailem, jednak nie doczekaliśmy sie odpowiedzi.
Do tematu wrócimy.
(is)
Czytaj też:
Czy Barter będzie zwalniał ludzi w Sokółce?